Gdzie ja jestem? Dlaczego jest tutaj ciemno? Chcę stąd wyjść! Słyszy mnie ktoś? Nie chce tu być. Boję się. Chcę wyjść.
Do taty.
Chcę otworzyć oczy. Nie mogę. Dlaczego?
Ciemność. Boję się ciemności.
Szelest. Ktoś tu jest?
Dlaczego się nie odzywasz? Proszę odezwij się. Nie chcę być tu sama. Uratuj mnie... Proszę. Harry? To ty? Kocham cię, słyszysz?! Proszę cię zabierz mnie stąd!
- Tak bardzo cię kocham.- Ja ciebie też! Słyszę cię! A ty mnie słyszysz?! Proszę powiedz, że tak. Kocham cię!- Mam nadzieję, że ci tam dobrze.- Nie! Nie zostawiaj mnie! Boję się. Nie chce się bać. Gdzie jesteś? Gdzie ja jestem? Boję się. Proszę, uratuj mnie.
Harry.
- Zaklęcie uśpienia można użyć przeciwko samemu sobie bądź innej osobie. Jest ono często stosowane do przesłuchań świadków lub do odpoczęcia od żmudnego życia Zakonnika. Osoby przebywające w uśpieniu z własnej woli czują się odprężone, szczęśliwe. Często przebywają w miejscu, które wiele dla nich znaczy- ze zmarłą, bliską osobą. Jeżeli czar uśpienia został rzucony wbrew woli człowieka zostaję on uwięziony między dobrem, a złem. Jest sam w najbardziej przerażającym dla niego miejscu. Zostały odnotowane przypadki śmierci podczas uśpienia. Osoba przebywając w stanie hibernacji wbrew swojej woli dokonuję wyboru. Może wegetować nadal, lub umrzeć i więcej nie cierpieć. Mimo wszystko śmierć jest straszliwa i bolesna.- Zatrzasnąłem starą księgę po czym wstałem z krzesła i zacząłem krążyć po pokoju w celu uspokojenia się. Od zaśnięcia Jess minęły dwa dni. Jej ojciec dzwoni do mnie po kilka razy dziennie z nadzieją, że powiem mu gdzie jest jego córka. Policja nie może trafić na żaden ślad Jess i jestem pewny, że wreszcie się podadzą. Do miasta przyjechała ciotka Jessiki oraz jej babcia. Wszyscy pokładają we mnie nadzieję, myślą, że powiem im, że ona się ze mną skontaktowała. Wszyscy się martwią, a tak na prawdę ona jest tutaj bezpieczna. Tak sądzisz? Jeżeli mam wierzyć założycielowi Zakonu, i jeżeli Jess jest uśpiona wbrew sobie... Może właśnie w tym momencie krzyczy z bólu, lub strachu. Najbardziej przerażające miejsce dla niej? Ciemny pokój. Bez okien, bez drzwi. Wszędzie tylko ciemność. Jeśli się podda- zginie. Nie! Ona nigdy się nie poddaję. Walczy aż do samego końca. Walczy póki nie wygra. I tym razem również zwycięży. Ja jej w tym pomogę. Muszę.
- Proszę, proszę. Nie sądziłem, że kiedykolwiek zobaczę cię z książką w ręce.- Odwróciłem się i ujrzałem opierającego się o futrynę Georga.
- Nie trzymam jej w ręce gdybyś niedowidział.- Odpowiedziałem mierząc go wzrokiem. Kiedyś, dawno temu ja i George byliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. Można rzec, że byliśmy jak braci ale potem... Gdy dowiedział się o istnieniu swojej siostry zmienił się. I to bardzo. Dlaczego? Ha! Sam bym chciał to wiedzieć.
- Wiesz, że można ją obudzić, prawda?- Spojrzałem na jego twarz, która była całkiem poważna.
- Jak?- Zapytałem ostrożnie zaciskając mocno zęby. Czułem, jak szczęka mi drętwieje, ale musiałem zachować spokój.
- Ktoś powiązany z nią genami lub emocjonalnie może wedrzeć się do jej umysłu i ją obudzić.- Wytłumaczył mi.
- Zrób to. Jesteście w końcu rodzeństwem. Macie takie same geny.- Poczułem wielki przypływ nadziei, na to, że może jeszcze dziś porozmawiam z Jess.
- Ogłupiałeś? Wiesz, że w naszym świecie każdy dobry czyn ma też swoje konsekwencję. Jeżeli się z nią połączę mogę już nigdy się od niej nie oderwać i do końca moich nędznych dni będę słyszał jej myśli. No chyba, że prędzej zwariuję tak jak Lissa i sam się zabiję.
- Nie mów tak!- Wrzasnąłem, a lampa nad nami zakołysała się.- Doskonale wiesz, że Lissa się nie zabiła. To on to zrobił. To Arthur ją zabił.- Zacisnąłem dłonie w pięści uspokajając w sobie siłę, która zaczęła szybciej krążyć po moich żyłach.
- Wiesz, że jesteś żałosny prawda?- George zaśmiał mi się prosto w twarz i zadowolony z siebie odszedł podgwizdując cicho pod nosem.
Nie wiele myśląc szybkim krokiem ruszyłem wzdłuż korytarza, który prowadził wprost do ogromnej, i starej biblioteki. Nacisnąłem mosiężną klamkę i popchnąłem jedno z ogromnych, drewnianych skrzydeł drzwi. Zaskrzypiały one zwracając tym samym na mnie uwagę. Nick i Sam spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Stało się coś Harry?- Sam wyprostował się znad starego stolika i włożył ręce w kieszenie spodni.
- Czy to prawda, że można obudzić Jess włamując się do jej głowy?- Zapytałem prosto z mostu, a Nick jak i Sam spojrzeli na siebie, a potem znów oboje przenieśli wzrok na mnie.
- Nie powinno cię to interesować. Jess teraz odpoczywa. Daj jej czas.- Nie wiem dlaczego ale teraz miałem wielką ochotę kłócić się z Samem. Nigdy tego nie robiłem, ale wiedziałem, że tym razem nie mogę odpuścić.
- No chyba, że ktoś jej to zrobił. Wtedy niekoniecznie odpoczywa, prawda?- Ich zszokowane miny i ciszę odebrałem jako odpowiedź twierdzącą.- Jeżeli ktoś rzucił na nią czar to ona cierpi i może nawet przez to zginąć i wy oczywiście to wiedzieliście. Ale po co komukolwiek o tym mówić, co?!
- Harry, uspokój się.
- Nie Nick! Nie uspokoję się! Dziewczyna, którą kocham i jest dla mnie całym światem może właśnie wołać o pomoc, której ja nie mogę jej udzielić bo mi nic nie powiedzieliście!
- A co by to dało?! Co był dał fakt, że byśmy ci powiedzieli?!- Gdy Sam krzyczał to był już poważnie zdenerwowany. Powinienem się go bać, ale zamiast strachu czułem żal, że nawet on mnie okłamał.- I tak nie możesz jej pomóc, Harry. Jeżeli ktoś rzucił czar na Jessicę to nic nie możemy z tym zrobić.- Dodał spokojnie wyraźnie spisując ją na śmierć.
- Oczywiście, że możemy coś z tym zrobić. Połączyć się z osobą w stanie hibernacji może osoba, która jest powiązana z nią genami lub związana emocjonalnie. Ja ją kocham i wiem, że ona mnie też. Powiedzcie mi tylko jak to zrobić, a to zrobię.
- Ty chyba sobie żartujesz!- Nick podszedł do mnie i chwycił mnie za ramiona.- Chcesz być jej księciem na białym rumaku, w porządku. Ratują ją przed jedynką za bark zadania, a nie przed tym całym... Gównem.- Strząsnąłem jego ręce zdenerwowany.
- Ty nic nie rozumiesz. Nigdy nikogo nie kochałeś więc nie wiesz jak to jest. Jeżeli ona... Jeżeli coś jej się stanie ja tego nie przeżyję. Nie dam rady.- Czułem jak w moich oczach wzbierają się łzy, ale tak właściwie się tym nie przejąłem. Nick widział mnie nieraz zapłakanego, a Sam był wyrozumiały i na pewno nie kazałby mi się ogarnąć i nie zachowywać jak 'typowa baba'. Jak na przykład zrobiłby to Oliver.
- Nick wieżę, że porozmawiasz z Harrym i wszystko mu wytłumaczysz. Ja muszę na chwilę wyjść. Ktoś tu za dużo gada.- Sam minął nas z poważną miną i nie trudno było się domyśleć, że idzie opieprzyć Georga.
- Proszę cię. Powiedz mi jak mam się z nią połączyć. Błagam cię powiedz mi.- Bacznie obserwowałem to jak twarz Nicka zmienia się pod wpływem różnych uczuć. Najpierw był zatroskany, potem niezdecydowany, a na koniec jak zwykle przyjął swoją maskę obojętności.
- Nie Harry. George na pewno powiedział ci o konsekwencjach ale nie o wszystkich. Jeżeli się z nią połączysz to możesz nigdy nie wyjść z transu. Możesz umrzeć Harry, a na to nie pozwolę.- Wraz ze słowami NA TO NIE POZWOLĘ z moich oczu wypłynęły łzy.- Przepraszam.- Dodał Nick i widocznie nie pewny tego co ma zrobić wyszedł z biblioteki zostawiając mnie samego z tysiącem książek i łez do wylania.
Jess.
Nie wiem jakim sposobem ale w tej chwili stałam za domem Harry'ego i wpatrywałam się w niego jak i w siebie. Byłam jakimś obserwatorem lub czymś takim. Nie mogłam nic zrobić, tylko stać i patrzeć. Doskonale wiedziałam co za chwilę się stanie.
Harry weźmie wiadro z farbą i jednym mocnym chluśnięciem przyozdobi ścianę w czerwone plamy. Potem ja wezmę napełnioną butelkę, żółtą farbą i wycisnę na ścianę gęstą ciesz śmiejąc się przy tym radośnie.
- Byłaś taka szczęśliwa.- Obok mnie pojawiła się mama. Powinnam była poczuć się szczęśliwa, że ją widzę, ale właściwie czułam obojętność.
- Byłam.- Odpowiedziałam krótko i znów spojrzałam na naszą dwójkę. Śmiałam się wraz z Harrym, nie przejmowałam się niczym. Zapomniałam.
***
Teraz znalazłam się w gabinecie mojego taty. Znów mogłam tylko obserwować to co kiedyś już się wydarzyło. Stałam na środku z Harrym, który obejmował mnie w pasie. Moje ręce znajdowały się na jego szyi. Kołysaliśmy się w rytm wolnej i spokojnej piosenki. To wydarzenie miało miejsce dzień przed naszym zerwaniem. Właśnie wtedy, gdy obejmował mnie z taką miłością rozmyślałam nad tym czy mam go zostawić czy nie. Czy zepsuć coś pięknego. Zepsułam to. Ale czy dobrze postąpiłam?
***
Leciałam w dół. Robiło się co raz zimniej a gdy chciałam krzyczeć z mojego gardła wyleciał zduszony jęk, a oddech zmienił się w biały obłoczek pary. Nagle zatrzymałam się nad taflą wody nie mogąc poruszyć rękami ani nogami. Byłam uwięziona. Obróciłam głowę w prawą stronę i zauważyłam ciemną postać unoszącą się w powietrzu. Zaczęła się do mnie zbliżać, a ja mimo tego, że chciało mi się płakać nie uroniłam ani jednej łzy. Nie mogłam.
- A więc to już.- Zakapturzona postać spoglądała na mnie z góry. Nie widziałam twarzy tego kogoś przez ogromny czarny kaptur habitu.
- Co już? Dlaczego nie mogę się poruszyć? Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Co...- Głos uwiązł mi w gardle, a głowa zaczęła boleć podobnie jak przy użyciu mocy. Właśnie! Skoncentrowałam swój wzrok na postaci i starałam się wyobrazić sobie to jak się rozpada. Jak rozmywa się w mgle, a ja zostaję uwolniona.
- Tutaj tylko ja mogę czarować malutka.- Jego obślizła dłoń przejechała po moim policzku.- A teraz, żegnaj mała Jess.- Wraz z jego słowami moje ciało upadło na taflę zimnej wody, a potem zaczęłam spadać w dół. Czułam na swojej skórze miliony mroźnych ukłuć. Płuca zaczęły domagać się powietrza, którego nie mogłam im dać. I właśnie wtedy: umarłam. Tak po prostu.
Harry.
Nie wiem dlaczego ale miałem nieodparte wrażenie, że śni jej się coś bardzo niedobrego. Cierpi tam gdzie jest. Nie wiem gdzie. Może cały czas odtwarza scenę gdzie ginie jej mama? Może nie. Nie wiem. I to jest właśnie najgorsze. Ta cholerna niewiedza. Nie ważne co bym w tej chwili zrobił i tak jej nie pomogę.
- Kocham cię Jess. Nie ważne jaką suką byłaś i tak cię kocham. Z dnia na dzień mocniej więc proszę cię nie poddawaj się. Proszę.- Pocałowałem wierzch jej dłoni i zamknąłem na chwilę oczy.
- E ty dramatycznie zakochany. Chyba mam dla ciebie rozwiązanie.- Wstałem gwałtownie usłyszawszy za sobą głos Georga.- Trochę dramatyczne ale zawsze coś, prawda?
--------------------------------------------------
Hej. Powracam po długiej przerwie. Niestety teraz tak będzie ponieważ mam dużo nauki i jeszcze inne blogi więc muszę to jakoś rozłożyć. Zwracam się do was z prośbą: komentujcie rozdziały choćby kropką. Czymkolwiek. Jest dużo wyświetleń, a zaledwie 2 komentarze, za które i tak bardzo dziękuję. A więc jeżeli przeczytałaś/łeś proszę skomentuj.