Jesteś nudziarą.
Przez ostatnie dwa dni starałam się wyciszyć Lissę w mojej głowie i nie raz nie dwa mi się to udało. Nie wiem jakim cudem ale nie 'nękała' mojej głowy.
Przetarłam dłonią czoło i odwróciłam się od lustra chwytając z szafki pudełeczko tabletek. Wyszłam z niebieskiego pomieszczenia i stanęłam w miejscu gdy zobaczyłam moją sylwetkę odbitą w długim lustrze. Byłam słaba i nie mogłam tego ukryć. Starałam się ale nie mogłam.
***
Pociągnęłam nosem i odgarnęłam z czoła kręcone włosy. Siedziałam sama w parku, który znajdował się po drugiej stronie miasta, jak najdalej mojego domu. Potrzebowałam spokoju, a tylko tutaj mogę go zaznać. Ludzie spacerujący alejkami byli cicho, nie krzyczeli tak jak ci w centrum. Tutaj każdy zachowywał spokój ponieważ chciał mieć chwilę wytchnienia. Tak samo jak ja.
Nie wybrałam tego miejsca tylko i wyłącznie dlatego, że jest tutaj cicho. W tym parku poznałam Harry'ego.
- Mamo, proszę cię wracajmy już.- Pociągnęłam kobietę za rękę, a ona zaśmiała się perliście i udawała, że nie usłyszała moich narzekań.
- Skarbie zobacz jak tutaj jest pięknie.- Rozejrzałam się w około.
- Nie ma tutaj nic pięknego. No chyba, że ktoś lubi widok obesranej trawy. To zmienia postać rzeczy.- Jęknęłam i naciągnęłam na zmarznięte uszy czerwoną czapkę.
- Zobaczysz, że kiedyś będziesz mówiła całkiem inaczej...
Zamrugałam kilkakrotnie, i z całych sił starałam się przypomnieć sobie co było dalej ale nie mogłam. Nie pamiętałam.
- Nie wracaj do czegoś czego już nie będzie.- Obok mnie na ławce usiadł mężczyzna, który przyprowadził Lissę.
- Czego pan chce?- Zapytałam nie kryjąc się z niechęcią do jego osoby. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, nie ważne kim by on nie był miałam go w dupie- mówiąc w skrócie.
- Och wiele rzeczy ale teraz to nieistotne. Istotne jest natomiast to, że wracając do wspomnień pozwalasz mu wchodzić do twoich myśli.- Mężczyzna oparł się o ławkę i wyglądał na bardzo zrelaksowanego.
- Nie wiem co pan bierze ale niech pan to ograniczy.- Chciałam wstać i odejść ale nim zdążyłabym chociaż napiąć mięśnie, duża dłoń mężczyzny wylądowała na mojej nodze ściskając mocno moje udo.
- Nie pozwoliłem ci odejść.- Powiedział bardzo cicho i wymusił sztuczny uśmiech.- Radzę ci się zachowywać bo na kilku siniakach się nie skończy.- Dodał, a ja przełknęłam zdenerwowana ślinę i pokiwałam lekko głową, na co on puścił moją nogę zostawiając po sobie lekki dyskomfort.
Harry.
- Skup się! Jeszcze raz!- Westchnąłem cicho ale posłusznie wykonałem polecenie Nicka starając się skupić i odepchnąć go ode mnie gdy jego ręce kierowały się na moją szyję.Zacisnąłem powieki i wyobraziłem sobie jego lecącego do tyłu i uderzającego w ścianę z impetem ale gdy byłem prawie pewny, że mi się uda wizję lecącego Nicka zastąpił mi obraz krzyczącej, będącej na skraju łez Jessiki.
Znowu poczułam silny uścisk na mojej szyi, a potem silne uderzenie przez, które jęknąłem.
- Czy ty rozumiesz co się do ciebie mówi?! Masz się skupić!- Wstałem z trudem łapiąc oddech i zmierzyłem bruneta wściekłym spojrzeniem.
- A ty rozumiesz? Powiedziałem ci, że nie dam rady dzisiaj robić żadnych ćwiczeń.- Wytłumaczyłem, starając się powstrzymać gniew rosnący we mnie niczym bańka mydlana, która wreszcie musi pęknąć.
- A ja powiedziałem, że gówno mnie to obchodzi. Masz jeszcze jakieś spostrzeżenia?
- Tak tylko jedno: Spierdalaj.- Doskonale wiedziałem, że tymi słowami zdenerwuję go jeszcze bardziej i pewne jest, że oberwę ale nie miało to teraz dla mnie największego znaczenia.
- Uważaj sobie na to co mówisz, maleńki. Jestem dla ciebie wyrozumiały tylko i wyłącznie dla tego, że Lissa nie żyję. Inaczej źle byś skończył.
- Ty jesteś wyrozumiały?! Ty nie masz pojęcia co znaczy być wyrozumiałym i nie pieprz mi tutaj żadnych morałów bo to nie twoja działka.- Igrasz z ogniem, wiesz o tym.
- Harry wydaję mi się, że będzie lepiej jeżeli sobie pójdziesz.- Nick zacisnął dłonie w pięści, a mięśnie rysujące się pod jego koszulką napięły się.
- No już uderz mnie. Ulżyj sobie, na co czekasz.- Podszedłem do niego z rozłożonymi rękoma doskonale wiedząc, że tym go prowokuję.- Od pierwszego dnia opieki nade mną masz ochotę mi przywalić. Teraz masz okazję, nie będę się bronić.
- Idź stąd. Już!
- Po co? Prędzej czy później musimy to załatwić, a wiesz ja teraz nie potrzebuję ładnej buźki więc możesz spokojnie...
- Harry!- Przerażony krzyk dziewczyny rozniósł się echem po sali ćwiczeń.
Odwróciłem się zdezorientowany i zobaczyłem stojącą w drzwiach trzęsącą się Jess, a za nią stał rozradowanego Olivera.
- Jess? Co ty tutaj robisz?- Głos mi drżał i na pewno nie z powodu strachu przed Nickiem.
- Ja... Ja sama nie wiem. Po prostu, on...- Wskazała drżącą ręką na Olivera, a potem z jej niebieskich oczu wypłynęły łzy zostawiając po sobie morką ścieżkę na lekko zarumienionych policzkach.
Jess pokręciła głową, a potem odwróciła się i taranując Olivera zaczęła biec przed siebie. Nie wiele myśląc pobiegłem za nią, i nawet nie przeszkadzał mi w tej chwili wredny śmiech Olivera.
Gdy wybiegłem zza 'zakrętu' dostrzegłem przed sobą postać brunetki. Przyspieszyłem i gdy wyciągnąłem przed siebie rękę chwyciłem nadgarstek Jess odwróciwszy ją tym samym w moją stronę. Oczekiwałem krzyku z jej strony, czy szarpaniny ale zamiast tego on przyległa do mnie całym swoimi ciałem, ściskając mnie mocno w pasie.
Zdziwiony tym gestem dopiero po chwili oplotłem ciało Jessiki.
- Nic ci nie jest.- Wyszlochała i ścisnęła mnie jeszcze bardziej. Jak na taką kruchą dziewczynę miała dużo siły. A czegoś się po niej spodziewał?
- Oczywiście, że nic mi nie jest. A co miałoby być?- Zapytałem zdziwiony i zacząłem głaskać ją jedną ręką po głowie.
- Bo on mi pokazał... Pokazał jak ty leżysz i...- Silny szloch wstrząsnął jej drobnym ciałem, a lecące łzy zaczęły moczyć moją koszulkę.
- Kto co pokazał? Jess proszę cię uspokój się i powiedz mi kto ci to pokazał.- Odsunęła się kawałek ode mnie i spojrzała załzawionymi oczami.
- Oliver. Pokazał mi jak leżysz zakrwawiony na podłodze. Ten mężczyzna, który tam był w środku, stał stał nad tobą i...
- Już dobrze. Jestem tutaj.- Wziąłem jej ręce w swoje dłonie i uśmiechnąłem się do niej skrywając głęboko w sobie strach, gniew czy żal. Oliver pokazał jej to co stałoby się ze mną gdyby krzyk Jessiki nam nie przeszkodził. Nick prawdopodobnie by mnie zabił i nie miałby nawet wyrzutów sumienia.
- Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważał. Obiecaj, że już nigdy nie zostaniesz sam na sam z tym mężczyznom.- Westchnąłem cicho i pokiwałem głową.
- Dobrze, obiecuję, że już nigdy nie zostanę z nim sam na sam.
- Kłamiesz.- Przerwała mi natychmiastowo.- Twoje serce bije dwa razy szybciej.- Zmrużyłem oczy i przyjrzałem się jej dokładnie.
- Skąd to wiesz? Oliver pokazał albo powiedział ci coś jeszcze?
- Nie. Nie raz tak mam, że lepiej słyszę.- Jej głos był niepewny, a ja doskonale rozumiałem dlaczego. Ona po prostu nie wiedziała co się z nią dzieje.- Harry, ja... Chciałabym cię przeprosić za to co powiedziałam dwa dni temu. Ja nie chciałam... No prawie nie chciałam aby zrobiło ci się przykro.- Jej policzki oblały się rumieńcem, który tak kochałem.
- Rozumiem cię i nie jestem na ciebie zły. Masz prawo być na mnie zła i uwierz mi Jess chcę, bardzo chcę powiedzieć ci prawdę ale nie mogę. Jeszcze nie teraz.
- Rozumiem. Harry... Czy mogę coś zrobić?- Wyszeptała cicho i spojrzała na mnie nieśmiało. Jak nie ona.
- Jeżeli to ma być coś co mnie nie upokorzy to pewnie.- Powiedziałem i mrugnąłem do niej wywołując na jej twarzy lekki uśmiech.
Jej ręka znalazła się na moim ramieniu, a potem swobodnie powędrowała do szyi, na której się zatrzymała. Spojrzała w moje oczy, a potem po prostu mnie... Pocałowała. P-O-C-A-Ł-O-W-A-Ł-A. Mimo zdziwienia jakie znowu u mnie wywołała automatycznie odpowiedziałem na jej pocałunek z wielką wrażliwością jak i namiętnością. Ciepło rozpływające się po moim ciele przywołało do głowy obrazy sprzed dwóch lat, gdy bez problemu i bez powodu mogłem całować ją tak samo jak teraz. Mogłem przejść obok niej korytarzem, chwycić za rękę, pocałować i życzyć powodzenia na matematyce czy francuskim.
- Przepraszam.- Wyszeptała gdy odsunęła się ode mnie. Oddychała szybko, niemiarowo jak po długim biegu.
- Za co ty mnie przepraszasz? To aż tak bardzo mnie nie upokorzyło.- Powiedziałem i palcem wskazującym uniosłem jej podbródek do góry, tym samym zmuszając ją do spojrzenia mi w oczy.
- Na prawdę przepraszam.- Już chciałem się odezwać gdy poczułem mocne ukłucie w brzuchu, a potem zimny metal wysuwając się z mojego ciała po to by jeszcze raz zaatakować mnie w innym miejscu.- Przepraszam.
Jessica.
Trzymałam rękę Harry'ego mocno ściskając jego blade palce. Starałam się nie patrzeć na srebrny nóż wystając z jego brzucha. Starałam się skupić wzrok na jego spokojnej twarzy, na ustach, które całowałam z taką zachłannością.- Wiecie, że on będzie wściekły.- Nie zwracałam uwagi na dwóch mężczyzn stojących za mną.
- No i co z tego? Nas i tak nienawidzi, a ją za bardzo kocha, żeby się na nią wściec.- Obojętność w głosie, drugiego mężczyzny przywołała na moje ciało gęsią skórkę.
- Zdziwiłbyś się.- Odezwałam się po raz pierwszy od kilku minut. Puściłam rękę Harry'ego i wstałam z gracją i wyrafinowaniem.- Róbcie co macie robić. Niech to się już skończy.- Starłam łzy z policzków i odsunęłam się od łóżka dając dostęp mężczyzną.
- Lepiej stąd wyjdź. Nie będziemy zbierać cię z podłogi.
- Żeby ciebie zaraz nie było trzeba zbierać.- Odcięłam się.- Ja mu to zrobiłam i to ja będę się tłumaczyć gdy się obudzi.
- Oj będziesz się tłumaczyć, będziesz...
Nawet nie wiesz co zrobiłaś głupia.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Długo nie było rozdziału ale coś mi się rypie z bloggerem i to dlatego. Mam nadzieję, że wytrwałyście :D Dziękuję za wszystkie komentarze i mam nadzieję, że nie zanudziłam was tym rozdziałem. Obiecuję następny będzie ciekawszy, długszy i pojawi się nasz oczekiwany i tajemniczy Arthur. :D
Cześć! ♥