niedziela, 18 sierpnia 2013

2

Weszłam do auli szkolnej i omiotłam spojrzeniem wszystkie osoby siedzące na podłodze. Na małej scenie przy ścianie stał projektor, a przed nim wisiało długie, szerokie białe płótno. W prawym rogu pomieszczeni stała zdenerwowana Cassie, która wykłócała się o coś z niemniej zdenerwowanym Jamesem.
 Blondynka spojrzała na mnie po czym uśmiechnęła się z widoczną ulgą. Szturchnęła Jamesa w ramię, a on przeniósł na mnie swój wzrok.
- Czy ty chociaż raz mogłabyś zrobić coś o co się ciebie prosi?- Obok mnie pojawił się wściekły Harry, który uważnie obserwował dwójkę moich... znajomych.
- Czy ty możesz się ode mnie odwalić? Powiedziałam ci, że nie obchodzą mnie twoje żałosne prośby.- Odpowiedziałam i chciałam od niego odejść, ale ręka Harry'ego zacisnęła się na moim nadgarstku. James i Cassie ruszyli w naszą stronę, a Harry pociągnął mnie w stronę wyjścia z auli, które znajdowało się tuż za nami.
- Co ty robisz?- Zapytałam oburzona i starałam się wyrwać rękę z jego mocnego uścisku. Harry jakby nie usłyszał mojego pytania bo ciągnął mnie uparcie po opustoszałym i słabo oświetlonym korytarzu.
- Muszę cię stąd zabrać, muszę cię stąd zabrać...- Powtarzał pod nosem jak mantrę. Wreszcie mocno szarpnęłam ręką dzięki czemu jego palce zsunęły się z mojego nadgarstka.
- Już do końca oszalałeś? Najpierw oskarżasz mnie o to, że gdzieś ukryłam twoją psychiczną przyjaciółeczkę, potem przychodzisz do mnie do domu i prosisz abym została w domu. A teraz wyciągasz mnie z auli i ciągniesz nie wiadomo gdzie.- Zaczerpnęłam powietrza.- Powiedz mi co z tobą jest nie tak?
- Jess, ja ci wszystko wyjaśnię tylko proszę cię chodźmy stąd.
- Nie Harry. Właśnie dlatego wszystko zepsułeś. Nigdy nie miałam do ciebie pretensji, że nie spędzasz ze mną dużo czasu, tolerowałam to, że Lissa była na pierwszym miejscu i jedyne czego od ciebie chciałam to, to abyś powiedział mi prawdę. Tylko tyle, ale ty nawet tego nie mogłeś zrobić.- W jego oczach pojawiły się łzy, które kiedyś by mnie zraniły ale teraz było mi obojętne to czy on cierpi czy nie.
- Jess wiem, że mnie nienawidzisz ale proszę cię zaufaj mi po raz ostatni.- Jego palce splotły się z moimi i poczułam, że to jest to co chcę czuć już na zawsze.
- Och Harry gdybyś tylko wiedział jak ona walczy teraz sama ze sobą.- Odwróciłam się i ujrzałam opartego o szafki mężczyznę, ubranego na czarno.
Harry pociągnął mnie za rękę i zakrył swoim ciałem.
- Co ty tutaj robisz?- Głos Harry'ego stał się głębszy, mroczny i groźny. Mimo bluzy, którą miał na sobie widziałam zarys jego napinających się mięśni.
- Doskonale wiesz. Czuję na tobie zapach tej słodkiej i niewinnej Lissy.- Słowa mężczyzny wywołały na moim ciele gęsią skórkę. No sorry ale mówił jak psychopata.- A po za tym czujesz to samo co ja. Czujesz, że to już nie długo.- Skądś znałam ten głos tylko nie mogłam przypomnieć sobie skąd. Masz schizy. 
- Nawet jeśli to i tak jej nie dostaniesz.
- Hola!- Krzyknęłam i zdenerwowana wyszłam za Harry'ego.- Coś przeczuwam, że mówicie o mnie i muszę was uprzedzić, że ja do cholery nie jestem jakimś przedmiotem, który ktoś dostanie albo wygra na aukcji.- Mężczyzna chowający się w cieniu zrobił kilka kroków w naszą stronę i gdy słabe światło lampy wiszącej na suficie oświetliło jego twarz moje serce przyspieszyło.
- Po szybkim biciu twojego serca wnioskuję iż mnie pamiętasz.- Znienawidzona przeze mnie osoba ukłoniła się lekko w moją stronę. Przełknęłam zdenerwowana ślinę.
- Kogoś z takim ryjem trudno zapomnieć.- Harry stojący obok mnie pokręcił głową z malutkim uśmiechem na ustach.
- Nie musisz udawać, że się mnie nie boisz.- Facet znalazł się przede mną nim zdążyłam chociażby mrugnąć. Odskoczyłam przerażona do tyłu.
- Nie zbliżaj się do mnie.- Wysyczałam i zrobiłam następne kilka kroków w tył.
- Och kochanie nie kłam. Twój umysł cały czas odtwarza nasze ostatnie spotkanie. Przede mną niczego nie ukryjesz.- Gdy zrobiłam następne kroki moje plecy napotkały przeszkodę. Ściana.
- Jeszcze raz powiedz do mnie kochanie, a...
- Zmieniłaś się.- Przerwał mi.- Wiesz w pewnym stopniu czuję się urażony. Z racji tego, że byłem pierwszy myślałem, że będę ostatni.- Jego ręka znalazła się w moich włosach.
- To źle myślałeś. A teraz weź te brudne łapska z moich włosów.- Odwaga i pewność siebie wygoniły z mojego ciała strach i przerażenie.
- Dlaczego jesteś dla mnie taka niemiła?- Jego brudna łapa znalazła się na moim policzku. Oczy były puste, jakby wyprane z emocji.
- Zastanówmy się. Zabiłeś moją mamę, zgwałciłeś mnie. Tak wydaję mi się, że to wystarczający powód mojej nienawiści do ciebie.- Chciałam go odepchnąć ale on tylko chwycił moje nadgarstki w swoje ręce i zaczął się śmiać.
- Jakaś ty rozkoszna dziecino.- Westchnął.- Harry, Harry, Harry. Proszę cię uspokój swoje myśli. Jessica gdybyś tylko wiedziała co lata mu po głowie.
- Przestań!- Głos Harry'ego wystrzelił jak z armaty i rozniósł się echem po korytarzu.- Nie mieszaj jej w to. To sprawa między Zakonem, a tobą.
- Droga Jessico nie sądzisz, że będzie lepiej gdy Harry zamilknie?- Nie czekając na moją odpowiedź puścił moją rękę, machnął swoją, a stojący za nami Harry poleciał w bok, odbił się od szafek i upadł na ziemię uderzając głową w marmurową posadzkę. Krzyknęłam przestraszona i chciałam podbiec do leżącego chłopaka ale ktoś mnie powstrzymał.
Załkałam cicho i zamknęłam oczy czując się tak samo słabo jak tego wieczoru dwa lata temu. Czułam się bezradna.
- Czym ty do cholery jesteś?- Wyszeptałam kurczowo zaciskając powieki, z pod których wydostały się pierwsze łzy.
- Otwórz oczy i sama zobacz.- Wzdrygnęłam się czując jego dłoń na moim policzku. Mimo strachu po woli zaczęłam otwierać oczy. Przede mną stał mój...ojciec. Wciągnęłam głęboko powietrze.
- Nie, nie ty nie mogłeś tego zrobić.- Wyszeptałam. Przecież mój własny ojciec nie mógł mnie zgwałcić, nie mógł zabić swojej żony.
- Czujesz się tak samo jak wtedy. Myślisz, że zaraz się obudzisz ale prawda jest taka, że to przerażająca rzeczywistość, która nas otacza.- Chciało mi się płakać. Chciało mi się płakać bo ten sukinsyn miał rację.
- A przez kogo się tak czułam?- Zapytałam i znów zamknęłam oczy. Tym razem poczułam delikatne dłonie na mojej twarzy.
- Tęskniłam za tobą kochanie.
- Przestań!- Wrzasnęłam i odepchnęłam od siebie tą karykaturę. Patrzyłam z podziwem jak mężczyzna zmienia się z mojej mamy w swój oryginalny wygląd.- Daj mi spokój!- Lampa nad moją głową zakołysała się, a szafki zatrzęsły wydając z siebie metaliczne dźwięki.
- Nie wiesz co robisz gówniaro.- Wysyczał i chciał do mnie podejść ale coś mu nie pozwoliło. Odbił się od jakiejś niewidzialnej bariery i poleciał do tyłu, tracąc równowagę przez co wylądował na ziemi.
Wiatr zaczął rozwiewać moje włosy, a złość wypełniła moje żyły. Czułam jak krew przepływa przez moje ciało wraz z czymś czego nie mogłam rozpoznać. Ręce zaczęły mi drętwieć, a głowa zaczęła mnie boleć tak jakby zaraz miała mi eksplodować.
Światła zamigotały, a potem żarówki roztrzaskały się obsypując wszystko drobnym szkłem. Tym razem nie zasłoniłam głowy. Szkło opadło na mnie, zostawiając po sobie gdzieniegdzie pamiątkę. Nie czułam bólu. Czułam raczej jakieś zadowolenie albo radość co było całkiem bez sensu.
- Tak bardzo pragnę twojej śmierci.- Wyszeptałam i zrobiłam kilka kroków w stronę wstającego mężczyzny. Jego oczy rozszerzyły się strachem, a ciało cofnęło się o kilka kroków.
- A więc to na prawdę ty.- Jego głos doszedł do mnie jakby w zwolnionym tempie. Rozumiałam co mówi, ale to jakby nie zostawało w mojej głowie.
Wiatr ustał, a ja poczułam się senna i strasznie zmęczona.
- Jesteś taka słaba i niedoświadczona.- Mój oddech przyspieszył, a serce zaczęło szybciej bić aby przywrócić mi ciśnienie.- Powiedz Harry'emu, że już tan*.- W mojej głowie wybuchły wspomnienia mieszając się ze sobą, sprawiając mi tym samym ból fizyczny jak i psychiczny.
Upadłam na kolana nie mając siły ustać.
- Mama?- Wyszeptałam gdy usłyszałam jej głos krzyczący: Uciekaj, skarbie. Wszystko w okół mnie wydawało się takie nierzeczywiste. Jakby wyciągnięte z jakiegoś słabego filmu. Jakbym ja była wyciągnięta z jakiegoś starego filmu, nie pasująca do całej reszty.


Harry.

Wpatrywałem się w bladą twarz dziewczyny głaszcząc jej policzek. Była taka spokojna, wyglądała niemal jak laleczka z porcelany. 
Ignorowałem, a raczej starałem się ignorować narastający ból głowy bo wiedziałem, że nie ja jestem w tej chwili najważniejszy. Ona była ważniejsza. 
- Harry.- Podniosłem głowę i ujrzałem idącego w moim kierunku Sama. Chciałem wstać ale mężczyzna powstrzymał mnie ruchem ręki.- Siedź przy tobie jest spokojna.- Samuel przysunął sobie krzesło do łóżka, na którym siedziałem i spojrzał na Jess.
- Nie powinna już się obudzić?- Zapytałem zdenerwowany, gdyż brunetka powinna już dawno się obudzić i wszcząć awanturę z byle jakiego powodu.
- Właśnie dlatego przyszedłem. Chciałbym abyś zostawił mnie z nią sam na sam. Nie wiemy co Arthur jej przekazał i nie wiemy jak zareaguję po przebudzeniu.- Powiedział spokojnie. 
- Sam, doceniam twoje starania subtelnego spławienia mnie ale nie zostawię jej. Muszę tu być gdy ona... Gdy się obudzi.- Odparłem zdeterminowany i odgarnąłem jej z czoła kręcone kosmyki włosów.
- Jest taka podobna do matki. Z zewnątrz jak i z wewnątrz.- Wiedziałem jakie uczucia Samuel żywił do matki Jessiki i wiedziałem również, że nie jest mu łatwo tutaj siedzieć i patrzeć na córkę Elizabeth. 
- Uważaj co mówisz bo możesz się zdziwić gdy już się ocknie i wszystkim nam da popalić.- Uśmiechnąłem się lekko wypowiadając się. Już widziałem oczami wyobraźni wrzeszczącą Jess, poprawiającą co chwilę włosy, które opadały jej na twarz.
- Nie zapominaj, że mogę dojrzeć prawdziwe piękno człowieka.- Sam zaśmiał się cicho ale szybko spoważniał gdy Jessica jęknęła cicho, a jej powieki lekko się zatrzęsły.
Wpatrywałem się w nią z rosnącym zdenerwowaniem. 
Jej powieki uniosły się do góry, a ręka powędrowała do oczu osłaniające je przed rażącym światłem.
W jednym momencie lampa, która stała obok nas na etażerce znalazła się w dłoniach Jess, a potem koniec lampy w moim brzuchu. Zdusiłem w sobie krzyk, a Jess odskoczyła ode mnie przerażona i zlustrowała wzrokiem całe pomieszczenie jak i Samuela starającego się do niej coś powiedzieć. Bała się. Wiedziałem przez co przechodzi i serio nie miałem jej za złe, że mnie dźgnęła tylko... gdyby to bolało trochę mniej byłoby wspaniale. 
- Jess proszę cię...- Jęknąłem gdy starałem się wyciągnąć tą zasraną nóżkę od lampy ale za każdym chociażby najmniejszym dotknięciem drewna czułem przeszywający mnie ból.- Sam wyciągnij to ze mnie.- Szepnąłem gdy mężczyzna był skoncentrowany na przerażonej Jess.  
- Przepraszam, ale to zaboli.- Powiedział i bez ostrzeżenia wyciągnął ze mnie to cholerstwo. Krzyknąłem i spróbowałem wstać. Nie obchodził mnie mój ból. Obchodził mnie ból Jessiki.
- Jess proszę cię uspokój się, dobrze?- Jedną ręką uciskałem ranę, drugą podniosłem do góry w celu pokazania jej, że nie trzymam nic co mogłoby zrobić jej krzywdę.
- Nie skrzywdzisz mnie znowu, rozumiesz? Prędzej cię zabiję nim znów mnie skrzywdzisz.- Słyszałem nie raz wściekły głos Jess, ale to z jaką nienawiścią się do mnie kierowała w tej chwili bolało bardziej niż fakt, że mnie zostawiła. 
- Rozumiem. Ale najpierw proszę podaj mi rękę, dobrze? Nic ci nie zrobię.- Wyciągnąłem w jej stronę rękę, a ona spojrzała na mnie nie ufnie. Czułem się co raz gorzej i szczerze? Miałem ochotę położyć się chociażby na podłodze i po prostu się wyspać.  

Jessica.

Nie wiedziałam, gdzie jestem. Nie wiedziałam co się stało. Nie wiedziałam kim jestem. W głowie miała tylko i wyłącznie masę wspomnień, które 'kuły' mnie niczym szpilki. Wszystkie najgorsze rzeczy, jakie zrobiłam czy jakie ktoś zrobił mi rysowały się w mojej głowie niczym wyświetlany film. Nie było w moich wspomnieniach niczego dobrego, czego mogłabym się chwycić i utrzymać na powierzchni. 
Wszystko mnie przerażało, pożerało w swojej prostocie i doskonałości. Nie widziałam właściwie niczego innego w pomieszczeniu oprócz chłopaka, z blond włosami gdzie grzywka opadała mu na czoło, a niedługo pewnie będzie opadać na oczy tak jak kiedyś. Harry lśnił jakimś nieopisywalnym blaskiem, który przyciągał mnie niczym lampa przyciąga ćmy. Widziałam jego trzęsącą się rękę, wyciągniętą w moim kierunku i właściwie impulsem było chwycenie jej delikatnie jakbym badała to czego dotykam. Trzymałam go za rękę wiele razy, ale teraz było inaczej. Wydawało mi się, że coś dobrego i świetlistego próbuję przebić się przez czarną ścianę wspomnień. Coś czego miała się chwycić. 
- Nie bój się.- Jego cichy szept jakby rozprzestrzenił się w mojej głowie. We wszystkich tych złych wspomnieniach teraz pojawiał się Harry, który szeptał mi do ucha: Nie bój się.  I co dziwne nie bałam się. Wiedziałam, że z nim, stojącym obok mnie wszystko będzie dobrze. 
Zrobiłam jeden odważny krok w jego stronę, a potem jakbym była ciągnięta w jego stronę. Przyległam do jego ciała i poczułam się bezpieczna. Poczułam, że wszystko odpływa, znika równie szybko jak się pojawiło.
- Nie boję się.- Wyszeptałam i zamknęłam oczy. Nie widziałam niczego. Nie widziałam martwej twarzy mamy, nie widziałam odchodzącego Harry'ego, nie widziałam zapłakanego taty. 
- Pomyśl o czymś przyjemny. Zastąp te złe rzeczy tymi dobrymi.- Pokiwałam głową rozumiejąc o co mu chodzi ale nie mogłam tego zrobić. Nic nie pamiętałam.- Postaraj się Jess. Wiem, że potrafisz.- Głowa zaczęła mnie boleć ale nie pozwoliłam nagłym falą bólu przejąć nade mną kontrolę. Musiałam coś zrobić, coś o co prosił mnie Harry. 
On we mnie wierzy, więc to na pewno jest coś co mogę zrobić. Harry we mnie wierzy, więc muszę to zrobić. Odetchnęłam głęboko, a wspomnienia wróciły. Tak o, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ja, Harry, tata, mama. Wszyscy razem, szczęśliwi. Wszystkie wspólne chwile spędzone podczas zimy u moich dziadków. 
Chłodny wiatr okalający moją twarz, zapach perfum Harry'ego przesiąknięty w mój płaszcz. 
Podchodzę do niego. Łapię go za rękę, uśmiecham się nie patrząc na niego ale wiem, że on patrzy. Czuję jego wzrok na sobie i myślę, że chcę się czuć już tak zawsze. Mama woła nas do środka na ciepłe kakao, dziadek rozmawia o czymś z tatą, a babcia spogląda na mnie i na Harry'ego z szczerym, przepełnionym miłością uśmiechem. 
Wszystko jest takie idealne, takie niemożliwe. 
- Już dobrze.- Głos blondyna przedziera się przez mur i chwilę zajmuję mi uświadomienie sobie, że przecież nas już nie ma, że wszystko to co było już nigdy nie wróci. 
Odsunęłam się od niego, a on po prostu usiadł na podłodze trzymając się za brzuch. Czułam, że moja koszulka jest od czegoś mokra, a gdy spojrzałam na plamę krzyknęłam zarazem ze zdziwienia jak i przerażenia. Na mojej beżowej koszulce widniała czerwona plama krwi pozostawiona przez...
- Już dobrze.- Powiedział Harry siląc się na pewny ton głosu.- Już wszystko będzie z tobą dobrze.- Dodał i oparł się o stolik.
- Nie martwię się teraz o mnie.- Odparłam i usiadłam obok niego nie wiedząc właściwie co mam ze sobą zrobić.
- Zaraz się zagoi. Jeszcze chwila. Jess powiedz mi czy...
- Harry!- Do pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy wpadł jakiś brunet ledwo łapiąc oddech. Wyglądał na przerażonego.
- Jack? Co ty tutaj... Kto jest z Lissą? Proszę cię powiedz mi, że nie zostawiłeś jej samej.
- Nie ma jej Harry. Poprosiła mnie abym poszedł do kuchni i zrobił jej coś do jedzenia. Gdy wróciłem... Jej nie było. Wszędzie szukałem. Nie mam pojęcia gdzie ona jest.- Brunet zwiesił smutny głowę. Widać było, że mu przykro i obwinia się o całą sytuację.
- Jak to jej nie było? Czy ty wiesz co ona może sobie zrobić? Ona nie jest taka sama jak Jess.- Nie rozumiałam dlaczego blondyn podał moje imię. Właściwie, nie rozumiałam niczego. 
- Wiem, Harry, wiem ale na prawdę zrobiłem wszystko co mogłem.
- Znalazłem twoją zgubę Glass.- Tym razem wszedł jakiś starszy facet z siwymi włosami, związanymi w kucyk. Wyglądał co najmniej... dziwnie. Za nim szła, dziewczyna, z której drwiłam. Dziewczyna, która nawiedziła mnie w wspomnieniach.
- Lissa, kochanie wszystko dobrze?- Harry starał się wstać i mimo tego, że go bolało co było widać stanął na nogi i podszedł po woli do dziewczyny. 
- Już za późno, Harry.- Wyszeptała i upadła na kolana. Jej bluza była przesiąknięta krwią. Twarz była blada, a ciało wydawało się takie kruche.- On już ma wszystko. Wiesz... widziałam to. Widziałam jej wspomnienia. Pokazał mi. Ona jest gotowa. Już czas.- Jej ciało przechyliło się i upadło na zimną ziemię. Oczy Lissy, spojrzały na mnie, a ja poczułam nieprzyjemny dreszcz. Były takie martwe, chociaż jeszcze żyły. Mrugnęła ostatni raz, a potem po prostu rozniósł się okropny krzyk. Krzyk Harry'ego.   
-----------------------------------------------------------
Hej długo mnie nie było ale tak już niestety jest. Coś mi komputer szwankował  potem blogger i tak jakoś zeszło. Proszę o komentarze, w których wyrazicie swoje rozczarowanie :D Oczywiście anonimowych czytelników też to obowiązuję. :P Obiecuję, że następny będzie szybciej i będzie ciekawszy. :*
Pa! ♥ 

4 komentarze:

  1. Wiesz co? Cieszę się, że weszłam na twojego bloga. Twoje opowiadanie wydaję się inne i szczerze muszę ci powiedzieć, że jeżeli nie dodasz szybko rozdziału to wyśledzę cię moim nadajnikiem i będzie z tobą źle :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie ;) Na pewno będe czytać. Jest zupełnie inne, takie tajemnicze :) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życze duużo weny :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zachwycona swietny blog to dopiero początek bloga a juz sie rozkręciło...
    Mogę prosić o powiadomieniu mnie o nowych rozdziałów na Twitterze
    @AStachowska

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to normalnie mam szczęście, szukam bloga na którym mogłabym sobie pospamować, a tu co? Hmm, jak na razie dwa rozdziały. Ołkejjjj, czytam i... Szczerze? Blog jak na razie jest jednym z najlepszych tego typu jakie czytałam. Rozdziały są w miarę długie, ale nie za długie, akcja jest szybka i ciekawa, a postacie i cała fabuła owiana mgiełką tajemniczości. No bo kim do jasnej cholery jest Arthur? Na czym polega ta inność Jess? Co wydarzyło się między nią i Harrym? Nie wiem jak to robisz, ale twoje opowiadanie jest świetne już od pierwszego rozdziału, nie mam tych myśli pod tytułem "nie jest aż tak źle, może się rozkręci". Naprawdę bardzo podziwiam i trzymam za słowo, że następny rozdział pojawi się szybciej. Jeśli chodzi o to moje spamowanie to przepraszam, ale po prostu nie mogę się powstrzymać ;P (ourlastyeartogether.blogspot.com) Pewnie blog nie będzie tak dobry jak twój i wiele innych, ale po prostu lubię pisać. Czekam na następną notkę. xxx
    @RealMartynaU

    OdpowiedzUsuń

Wyżsi Rangą